pierwsza noc
Skończone rigipsy, rozpoczęte malowanie pokojów gościnnych i kafelkowania c.d. - takie przynajmniej mieliśmy informacje telefoniczne. W piątek zaprzyjażniony kierowca dostarczył do Marysi zakupione wcześniej deski podłogowe i łóżko z materacem, aby już nie korzystać z noclegów. My po pracy zapakowaliśmy samochód w m.innymi pościel, ręczniki, kupiłem ekogroszek aby zagrzać nam ciepłą wodę i sprawdzić piec, tak miało być. Jak było? szkoda gadać WC w łazience nie osadzony, ściany pomalowane byle jak (na gładkim tynku baranek) i taki obraz zastaliśmy w naszej kochanej Marysi. Kompakt zmontowałem i postawiłem tak aby można z toalety skorzystać, woda z kranów zewnętrznych i miska, przypomniały się dawne czasy u babci. Jednak bez załamki ustawiliśmy sobie łóżko, żonka pościeliła i tak w warunkach bojowych przespaliśmy swoją pierwszą noc w naszej Marysi
Małżonka do póżnego czyściła po kafelkarzu dekory w łazience (ufajdane fugą), ja przygotowałem kolację - była pyszna kiełbasa z grila i oczywiście zimne piwko. W niedzielę spotkaliśmy się z Piotrem, pokazaliśmy drobne niedociągnięcia i umówiliśmy się na solidne malowanie całości ścian i sufitów. Poprosiliśmy go o pomoc w znalezieniu kafelkarza, paprakowi nawet nie byliśmy w stanie powiedzieć sio, ponieważ nie odbiera telefonów. I tak to wygląda budowa na tak znaczną odległość.
My się jednak nie poddajemy i mamy nadzieję, że Marysia będzie ładna - taka na jaką zasłużyła i jak ją dobrze odbieramy. Jak każdy mamy swoją wizję i tak będzie i już. Pozdrawiamy budujących i zadowolenia z budowania